Europejskie banki oddają 137 mld EUR

Dziś zaczął się bardzo ciekawy eksperyment pobudzania europejskiej gospodarki. Banki pierwszy raz miały okazję zwrócić część pieniędzy pożyczonych z ECB rok temu. Pożyczka, nazwana LTRO została udzielona na 3 lata, ale od początku było wiadomo, że jak ktoś będzie chciał, to będzie mógł zacząć ją spłacać w styczniu 2013. Dziś się dowiedzieliśmy, że w przyszłym tygodniu banki zwrócą do ECB 137,2 mld EUR. To 13,5% kwoty pożyczonej rok temu (1018,7 mld EUR).

Dlaczego banki oddają te pieniądze, skoro nie muszą tego robić ? Dlatego, że nie jest to najtańsza możliwa opcja pozyskania funduszy. Pieniądze z ECB są oprocentowane bardzo nisko - 0,75%, ale najwyraźniej na rynku są już dostępne pieniądze tańsze. Tylko, że te tańsze są dostępne na krótsze terminy. Rok temu banki rzuciły się na kasę z ECB, ponieważ nikt nie miał pewności co się stanie za tydzień, czy miesiąc. Dlatego nikt nie chciał korzystać z rynkowych, krótkoterminowych źródeł finansowania - nie było po prostu wiadomo, czy za tydzień uda się te źródła zrolować. ECB dawał komfort świętego spokoju na 3 lata.

Skoro dziś banki decydują się zrezygnować z części pieniędzy z ECB, to znaczy, że krótkoterminowy rynek międzybankowy jest już w lepszej kondycji. I to bardzo dobry znak. Z drugiej strony przelew kasy do ECB oznacza, że ta kasa znika. Mamy odwrotność dodruku. Bilans ECB za chwilę zmniejszy się o kolejne 137 mld EUR. Kolejne, bo ten bilans jak widać powoli się kurczy od kilku miesięcy.



Oznacza to de facto zacieśnianie polityki monetarnej, podobne do podnoszenia stóp procentowych. Zresztą pierwsze rynkowe reakcje na spłatę LTRO są własnie takie: rośnie rentowność obligacji niemieckich, rosną kontrakty terminowe na stopę EONIA, czyli oprocentowanie pożyczek jednodniowych na europejskim rynku międzybankowym. Generalnie supertani pieniądz w strefie euro właśnie nieco podrożał. Bo skoro banki oddają kasę do ECB, to za chwilę powinien się pojawić większy popyt na pieniądz z ich strony na rynku. Większy popyt podnosi cenę, rośnie więc stopa procentowa, czyli cena pieniądza.

Możnaby się obawiać, że to strzał w stopę w znajdującej się na skraju recesji strefie euro. Byłoby tak, gdyby przyczyną zastoju inwestycyjnego i spadku akcji kredytowej w Europie była właśnie kwestia ceny pieniądza. Problem Europy nie polega jednak na zbyt wysokich kosztach kredytu, tylko na zniknięciu popytu na kredyt. Od miesięcy mamy sytuację w której doprowadzono konia do wodopoju, ale koń nie chce pić. Popyt na kredyt, który w założeniu ma ożywić gospodarkę poprzez inwestycje, jest w zaniku, bo nikt nie chce inwestować. Nie chce, bo się boi tego co będzie za kilka miesięcy, tego czy kryzys się nie pogłębi, co będzie oznaczać utratę zainwestowanych pieniędzy. Mamy więc ucieczkę od ryzyka do bezpiecznych aktywów spowodowaną złymi oczekiwaniami i nastrojami. Akcja oddawania części LTRO ma te nastroje zmienić na lepsze. Patrzcie, europejscy przedsiębiorcy, my - duże banki - które rok temu leżały nieprzytomne pod kroplówką z ECB, dzisiaj jesteśmy już zdrowe. Już nie potrzebujemy pomocy, system znowu działa, wszystko jest okej, nie musicie się już bać, my się już nie boimy, stać nas nawet na nieco wyższe stopy rynkowe. Taki sygnał ma dziś płynąć w stronę realnej gospodarki. 

Czy przedsiębiorcy dadzą się przekonać i się ośmielą, będzie widać w comiesięcznych danych o podaży pieniądza w strefie euro. Jeśli tak, to będziemy mieć rzadki przypadek jednoczesnego zmniejszenia bazy monetarnej w banku centralnym i wzrostu szerokiego pieniądza na rynku,a także pobudzenia akcji kredytowej przy jednoczesnym podniesieniu stóp procentowych na rynku. Ciekawe czasy.

2 komentarze:

na-plus pisze...

Dam sobie rękę uciąć, że przedsiębiorcy ośmieliliby się bardzo szybko, gdyby i oni również dostali kasiorę na 3 lata z oprocentowaniem 0,75%. Banksterom łatwo jest dziś się cieszyć, bo są na wygranej pozycji. Jak byli w dołku dostali solidny zastrzyk. Dziś mogą cześć pożyczki oddać bez bólu, bo przez ten czas zdążyli obrócić kasą i solidnie zarobić. Zbywa im to i mogą trochę oddać, generując niby taki sobie pozytywny sygnał. G...wno jednak z tego wyjdzie, strach jest duży i nikt nie będzie się pakował w inwestycje na kredyt, jak gospodarki szorują po dnie. Teraz ważne jest by się trzymać ramy, a nie kozaczyć.

Nic to jednak, ważne za banksterka ma się dobrze i rynki rosną. W dzisiejszym świecie to rynki finansowe i instytucje finansowe są najważniejsze, szkoda tylko, że same z siebie nie wygenerują wzrostu gospodarczego, który teraz jest potrzebny jak spragnionemu woda na pustyni.

Żal ...

gajger pisze...

Zaryzykuję tezę że przedsiębiorcy (szczególnie ci drobni i średni) sie jednak nie odważą, ponieważ większość z nich nie obserwuje i ma w głębokim poważaniu akcje związane z ltro i bankowością centralnie planowaną, skupiają się na bardziej przyziemnych rzeczach jak przetrwanie na rynku w obliczu rosnących obciążeń podatkowych (rosnących dlaczego ? - pytanie retoryczne) i zmniejszonego popytu na dobra realne.

(...)Zresztą pierwsze rynkowe reakcje na spłatę LTRO są własnie takie: rośnie rentowność obligacji niemieckich, rosną
kontrakty terminowe na stopę EONIA, czyli oprocentowanie pożyczek jednodniowych na europejskim rynku międzybankowym
(...)

Czyli sygnał (czy tak naprawdę pozytywny ? nie wydaje mi się) poszedł własnie w tą sferę i tam raczej zostanie. I bardzo dobrze, bo gdyby było inaczej to obawiałbym sie o ich (przedsiębiorców) zdrowy rozsądek. Jak ktoś buja w ten sposób w chmurach to prędzej czy później rzeczywistość ściągnie go na ziemię, a nie będzie miał przy tym takiego miękkiego lądowania jak bankierzy.

Rozumiem że to właśnie rosnąca stopa procentowa kredytów, jako ten sygnał który dotrze do nich bezpośrednio, miałaby ich przekonać do zwiększonego ryzyka... Faktycznie żal...