Rynek trochę przesadza z greckimi wyborami


Okej, myliłem się. Grecy mnie dziś zaskoczyli. Zakładałem że specjalnie przeciągają te swoje negocjacje, po to aby ugrać w Berlinie i Brukseli jakieś złagodzenie narzuconych przez Unię reform. Okazuje się, że to nie były czary na użytek Europy, oni faktycznie nie są w stanie się dogadać.


Choć zostawiam jeszcze 1% szans na to, że jutro im się coś odmieni. Wszak szef Syrizy Cipras idzie jutro na spotkanie do ambasadora Niemiec. Ciekawe po co.

Rynek przestraszył się dziś dość mocno. Nowe wybory w Grecji najprawdopodobniej odbędą się 17 czerwca. Sondaże wskazują na zwycięstwo antyunijnej Syrizy. Łatwo wyobrazić sobie scenariusz, w  którym po wyborach Syriza tworzy rząd, który oficjalnie odchodzi od programu reform. W efekcie Grecja nie dostaje od Unii pieniędzy, sama tych pieniędzy też nie ma ( dziś opublikowano dane o tym, że mieli w pierwszym kwartale 6,2% recesji ). Nieuniknionym następstwem jest więc bankructwo Grecji. Nie takie jak w marcu, kiedy wierzyciele teoretycznie dobrowolnie zgodzili się darować im część długu. Teraz zbankrutują na całego. Sytuacja polityczna w Grecji i w Unii spowoduje zapewne, że Grecja opuści Unię Europejską ( nie można wyjść tylko ze strefy euro, nie ma takiej ścieżki prawnej ), a jej bankructwo spowoduje spore straty u tych, którzy pożyczyli Grecji najwięcej. Tym razem to już nie prywatne banki, ale przede wszystkim Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Możliwa będzie jakaś forma paniki rynkowej, poważny skok w górę rentowności obligacji włoskich i hiszpańskich i kryzys przeniesie się na kolejne państwa, na tyle duże, że zagrożona będzie cała strefa euro. To właśnie rynek próbuje jakoś wycenić idąc ostatnio ostro w dół. Euro w stosunku do dolara było dziś znów najniżej od stycznia.


Jak zwykle rykoszetem dostał złoty. Euro i dolar są najdroższe od stycznia. Posypały się też europejskie giełdy, w tym giełda warszawska, gdzie kontrakt na WIG20 zamknął się najniżej od sierpnia 2009, a sam WIG20 jest najniżej od grudnia 2011



Moim zdaniem słabym punktem w tym rozumowaniu jest założenie, że kolejne greckie wybory wygra antyunijna Syriza. Moim zdaniem ona ich nie wygra. Skrajna lewica i skrajna prawica wypadły tak dobrze w wyborach majowych, bo były one plebiscytem : za lub przeciw polityce zaciskania pasa prowadzonej przez dotychczasowy rząd. Teraz będzie już inny plebiscyt: za lub przeciw przebywaniu Grecji w strefie euro. Wszystkie sondaże pokazują, że Grecy nie chcą zaciskać pasa, ale chcą mieć euro. Za pozostaniem w strefie opowiada się około 80% społeczeństwa. W takiej sytuacji żadna partia, której rządy grożą wyjściem ze strefy nie ma szans. Zresztą w zwykłych sondażach wyborczych tydzień temu Syriza wygrywała z Nową Demokracją Samarasa 27 do 20, ale dwa dni temu już tylko 20 do 19. Moim zdaniem po wyborach czerwcowych Samarasowi dość łatwo będzie zbudować koalicję większościową. Pytanie tylko co dalej. Jak wprowadzać oszczędności aby doprowadzić do zrównoważenia budżetu, ale jednocześnie nie wpędzać greckiej gospodarki w coraz głębszą recesję. No ale to jest pytanie na czerwiec, nie na maj. Na razie rynek się boi, a kierunek mogą mu teraz wyznaczać kolejne sondaże wyborcze z Grecji.

Brak komentarzy: