W sprawie wieku emerytalnego jest mi ogromnie wszystko jedno


Jeszcze nigdy nie pisałem o czymś, co mnie kompletnie nie interesuje, ale wszystkiego trzeba spróbować. Absolutnie, zupełnie, kompletnie nie interesuje mnie to jaki w Polsce będzie wiek emerytalny. Moim zdaniem to sprawa, która nie ma żadnego wpływu na nic.


Uzasadnienie:

1.    Emerytury wypłacane przez państwo i tak będą dziadowskie. Rozumiem matematykę mówiącą, że jak się dłużej popracuje, to emerytura będzie wyższa. To prawda, będzie wyższa, ale nadal dziadowska.
2.    Nawet gdyby nie ruszać OFE, to i tak emerytura byłaby zapewne dziadowska, bo teza, że na akcjach w długim terminie zawsze się zarabia jest ostatnio trudna do obrony. Do tego OFE nie mają żadnej motywacji do tego aby się starać (wprowadzenie takiej motywacji faktycznie byłoby cenną reformą, ale o tym nikt nie mówi), a niewykluczone też, że cała Europa stoi na progu wieloletniej stagnacji, bo centrum gospodarcze świata wraca do Azji. Obiektywnie więc coraz trudniej będzie zarabiać także w systemie kapitałowym.
3.    Wiek emerytalny nie wiąże się z żadnym przymusem ani obowiązkiem. Można zwolnić się z pracy wcześniej, można pracować dłużej już po osiągnięciu wieku emerytalnego. Osobiście mam nadzieje, że przestane pracować znacznie szybciej niż po osiągnięciu 65 czy 67 roku życia. Nie wierzę, aby to w którym momencie osiągne ten wiek miało w moim życiu wpływ na cokolwiek.
4.    Polskiego państwa z wiecznym deficytem budżetowym i deficytem w systemie emerytalnym i tak nie stać na wypłacanie emerytur. Aby to robić będzie musiało albo pożyczać, czyli się zadłużać, albo popodnosić nam podatki. Niewykluczone więc, że aby dostać emeryturę państwową, będziemy musieli najpierw sami ją sfinansować. A jak nie my, to nasze dzieci. Czyli nie ma tu żadnej korzyści netto. Jeśli wydłuży się wiek emerytalny, to państwo, aby wypłacić nam wyższą emeryturę będzie musiało najpierw więcej nam zabrać, albo więcej pożyczyć od inwestorów.
5.    Obecne propozycje, nawet jeśli zostaną przyjęte, będą zapewne jeszcze wielokrotnie zmieniane, bo emerytury ( te przyszłe, nie te bieżące) to ta część finansów publicznych w których majstrować można najłatwiej i w miarę bezboleśnie. To łatwiejsze niż cięcie bieżących wydatków, albo podnoszenie podatków. Zapewne po każdych wyborach politycy będą chcieli więc coś w tym systemie poprzestawiać.
6.    Jedyny ratunek, to samodzielne zarządzanie tym co się posiada, tak aby z posiadanego majątku wycisnąć jak najwięcej zysku i odkładać go na starość. Nie ma żadnego powodu aby uważać, że państwo, które jest niesprawne w prawie wszystkich dziedzinach, akurat w tej jednej wykaże się sprawnością. Nie wykaże się. Składkę emerytalną odprowadzaną co miesiąc od pensji do ZUS i OFE proszę traktować jako dodatkowy podatek, który przepada gdzieś tam w budżecie.

Podsumowując, to czy to będzie 60, 65, 62, 67 lat nie ma żadnego znaczenia, ani nie ma żadnego wpływu na nic. Może poza bieżącymi sondażami politycznymi, ale to akurat rzecz zupełnie niewarta uwagi.

Brak komentarzy: