Brak zainteresowania wojną Rostowskiego

Jan Vincent Rostowski, kandydat do Sejmu, trzeci na liście PO w okręgu warszawskim ( który jednocześnie jest też ministrem finansów ) dziś był w Strasburgu, w Parlamencie Europejskim. Powiedział tam, że może będzie wojna ( jak rozpadnie się strefa euro ). Wydaje mi się, że chodziło o to, żeby powiedzieć coś na tyle mocnego, aby znaleźć się na "jedynkach" światowych mediów. Na dwa dni przed bardzo ważnym posiedzeniem Ecofinu we Wrocławiu na pewno dobrze byłoby stać się obok Geithnera, Tricheta, czy Schaeuble kimś rozpoznawalnym dla dziennikarzy zagranicznych. Gdyby światowa prasa coś napisała o Rostowskim, to na pewno pomogłoby to w kampanii wyborczej. Rostowski powoływał się w PE na opinię ekonomisty z banku UBS, który faktycznie kilkanaście dni temu napisał, że rozpadom unii walutowych zwykle towarzyszą wojny, które wybuchają kilka lat później. Niestety tekst ten został potem nieco wykpiony w branży, podawano przykłady rozpadu Czechosłowacji, czy Związku Radzieckiego, które nie pociągnęły za sobą absolutnie żadnej wojny ( wojna na Litwie w 1991 była jeszcze przed rozpadem ZSRR, a nie po i nie miała nic wspólnego z systemem walutowym ). Minister Rostowski tych komentarzy do tekstu UBS chyba nie zauważył, więc obawiałem się, że on też na forum światowych mediów zostanie wykpiony. Ale nie potrzebnie się obawiałem. Na szczęście nikt tego w ogóle nie zauważył:


Może następnym razem dla odmiany warto spróbować z jakimś równie mocnym, ale i jednocześnie mądrym zdaniem.Wiem, wiem. To trudne.

Brak komentarzy: